MUZEALNICY PISZĄ O...
Jednym z ciekawszych muzealiów w zbiorach aptekarskich Muzeum Ziemi Bieckiej jest dość intrygujące urządzenie, mylnie opisywane jako mieszadło do ziół. Tak naprawdę, jest to jedna z pierwszych… pralek elektrycznych! Zewnętrzna część kotła wykonana jest z miedzi. Przez widoczny na zdjęciu rowek po prawej stronie bębna przechodził pas napędowy, pod bębnem natomiast umieszczony był niewielki silniczek. By ją uruchomić, należało wlać podgrzaną wcześniej wodę. Ich producentem była niemiecka firma Scando-Werke, działająca pod adresem Berlin-Mitte, Französiche Str. 48. Produkcję rozpoczęto w 1913 roku, a zakończono w 1924 roku. Zadziwiającym jest fakt, że w 1913 roku zdecydowano się na produkcję pralek elektrycznych, skoro w 1918 roku, niewiele ponad 7% berlińskich mieszkań miało dostęp do elektryczności, a na obszarach peryferyjnych było jeszcze gorzej... Kto zatem miał kupować elektryczne pralki?
Jak to się stało, że mamy ją w swoich zasobach?
Eksponat do bieckiego Muzeum przekazany został w latach 70. XX wieku przez oddział Cefarmu (Centrali Farmaceutycznej) w Opolu. Do tego czasu służył w jednej z opolskich aptek leków recepturowych jako bębnowe mieszadło do suszu z ziół. Zgodnie z ostatnim przeznaczeniem, eksponat został umieszczony w części laboratoryjnej wystawy stałej pn. „Z przeszłości aptekarstwa na Podkarpaciu”. W toku opracowań, okazało się, że jego historia jest o wiele bardziej złożona. Idealnie wpisujący się w tajemniczy świat alchemii przedmiot, okazał się pralką automatyczną z okresu międzywojennego. Tego typu akcesoria gospodarstwa domowego nazywane Kugelwaschmaschine – kulowymi pralkami, zaczęła produkować w 1913 roku berlińska firma Scando. W tym czasie przyłącz do sieci energetycznej Berlina posiadało tylko kilka procent domostw, dlatego też półautomatyczne pralki zaczęły podbijać rynek dopiero w okresie międzywojennym, kiedy dostęp do energii elektrycznej był coraz bardziej powszechny. Pralka, nie posiadała jeszcze funkcji podgrzewania wody, dlatego do miedzianego bębna kulowego koniecznym było nalanie gorącej wody wraz z proszkiem. Po umieszczeniu w nim prania i zamknięciu szczelną pokrywą, urządzenie było gotowe do uruchomienia. Zastosowano tu bardzo proste rozwiązanie mechanicznie, przez bęben przechodził pasek klinowy napędzanym 110-woltowym silnikiem umieszczonym w osłonie poniżej kuli. W przypadku tego eksponatu silnik się nie zachował - najpewniej został zdemontowany zaraz po wojnie, a pozostałą część wykorzystywano jako mieszadło.
Od 1924 elektryfikacja Berlina zaczęła się wyraźnie poprawiać i podobno wtedy właśnie firma Scando-Werke przestała produkować elektryczne pralki. Jak wyjaśnić tę zagadkę? Wydaje się, ale jest to tylko moje przypuszczenie, że zaprzestanie produkcji przez firmę Scando-Werke nie było tak naprawdę zaprzestaniem produkcji pralek Scando, a wprost przeciwnie - zwiększeniem ich produkcji. Sugerującą ten fakt informację znalazłem w Archiwum Miejskim Miasta Wels w Austrii, które udostępniło ulotkę reklamową pralek Scando z 1925 roku, czyli już po zaprzestaniu ich produkcji przez Scando-Werke. Pralki te sprzedawał w Wels niejaki Gustav Becker, który prowadził interes przy K. Josefplatz 47. Polecał on pralki Scando jako Spezialfabrikat des Electrolux-Konzerns... Okazuje się więc, że produkcja pralek Scando trwała nadal po 1924 roku, tyle że produkował je już szwedzki koncern Electrolux, powstały 1910 roku w Sztokholmie. W Niemczech Electrolux jest obecny od 1925 roku, dlatego też ciężko oprzeć się w tej sytuacji podejrzeniu, że gdy w 1924 roku elektryfikacja Berlina i Niemiec przyspieszyła, to Electrolux wyczuł, że właśnie tam powstają korzystne warunki do sprzedaży AGD. Z kolei, by "zainstalować się" w Niemczech, najlepiej było wykupić jakieś niemieckie firmy, zajmujące się produkcją domowych urządzeń elektrycznych - być może Electrolux kupił Scando-Werke i rozwinął produkcję pralek Scando, które nie były już jednak produktami Scando-Werke, ale produktami firmy Electrolux. Zapewne jednak nadal wytwarzano je pod adresem Berlin-Mitte, Französiche Str. 48. Zamieszanie, niczym wirnik pralki, prawda?
Na całym świecie takich pralek zachowało się niewiele - jeden prezentujemy w Domu z Basztą, jeden eksponuje Muzeum Historii Miasta Zduńskiej Woli, a pozostałe można obejrzeć w niemieckich muzeach regionalnych.
Rafał Poniewierka
Kasa fiskalna NCR ze zbiorów Muzeum Ziemi Bieckiej
Chociaż obowiązek posiadania kas fiskalnych przez podmioty prowadzące działalność handlową pojawił się stosunkowo niedawno, to nieliczne grupy przedsiębiorców, wykorzystywały je już w pierwszych latach XX wieku. Należeli do nich aptekarze, którzy z racji wykonywanego przez siebie zawodu byli obyci z nowinkami – nie tylko ze świata medycyny, ale również technologii. Dlatego też pierwsze kasy fiskalne w Galicji pojawiły się właśnie w aptekach. Automatyczna rejestracja obrotu ułatwiała liczenie dziennego utargu a dalej i prowadzenie księgowości, dając tym aptekarzowi możliwość w większej mierze oddania się praktyce.
Jako pierwszy na świecie kasę mechaniczną opatentował w 1884 roku John H. Patterson i w tym samym roku ruszyła ich produkcja w należącej do niego firmie „National Cash Register Company” z siedzibą Dayton w stanie Ohio. Tworzone pod marką „National” kasy bardzo szybko podbiły rynek amerykański, a pod koniec wieku – również europejski. W Wiedniu, na Kärntnerstraße 12, otworzono filię kompani, która zajmowała się dystrybucją kasw krajach koronnych Monarchii habsburskiej. Produkowane w USA partie kas były już fabrycznie przystosowane dla rynku austro-węgierskiego – posiadały m. in pulpity z odpowiednim znakowaniem austriackiego systemu monetarnego. Pod marką patentową „National” w Europie kasy produkowało kilka firm, m. in. niemiecki koncern stalowy „Friedrich Krupp AG” czy „Anker-Werke” z Bielefeldu.
Eksponowana kasa typu 79 – nr seryjny 464122 pochodzi z wiedeńskiej filii NCR, skąd trafiła do którejś z aptek Podkarpacia, gdzie wykorzystywana była był do lat 60. XX wieku. Bogato zdobiony korpus kasy wykonany został z metalu, który osadzono na drewnianej, płaskiej podstawie. Od strony sprzedawcy, na pulpicie w okresie międzywojennym zmieniono z znakowanie z austriackich koron i halerzy złotówki i grosze, natomiast od strony klienta pozostawiono w pierwotnej formie. Charakterystycznym elementem kas „National” jest piktografia dłoni z palcem wskazującym na kwotę będącą wynikiem obliczeń urządzenia.
Damian Nowak